utworzone przez Adam Ostrowski | mar 14, 2021 | Wyścigi
Po wielu latach przychodzą zmiany. W miejsce ADIOSTRY zagości OSTRY TRENER.
Cały czas ta sama osoba, ta sama obsługa, to samo podejście do kolarstwa , treningu.
Nowe logo na 2021 w „OSTRYM” czerwonym kolorze. Razem z nowym logiem pojawia się też nowy projekt strojów kolarskim, niezmiennie od DANIELO. Projekt prosty i klasyczny, ale zgodny z dzisiejszymi trendami w kolarstwie. Stroje dla moich zawodników, ale jest możliwość ich zamówienia. Jeśli jesteś zainteresowany to pisz na kontakt@ostrytrener.pl.
Powoli planujemy sezon 2021, jaki on będzie ciężko powiedzieć. Liczę, że wystartuje w miarę normalnie, a napewno nie będzie takiego zaskoczenia jak w kończącym się sezonie 2020. Czas brać się do roboty po okresie większego „luzu” treningowego i korzystania z dobrej jesiennej pogody.
utworzone przez Adam Ostrowski | gru 2, 2019 | Wyścigi
Pod koniec listopada w kolebce kolarstwa przełajowego w Belgii w miejscowości Mol odbyły się MIstrzostwa Świata w kolarstwie przełajowym masters.
Marcin Mróz idealnie rozstawiony na starcie w pierwszej lini. Dobre otwarcie , poźniej trochę przygód z łańcuchem, walka z czasem i wszechobecnym piachem.
Miejsce 15 w tak doborowej obsadzie bardo cieszy. Trasa ciężka fizycznie bo bieganie z rowerem po głębokim piachu jest trudne a w kraju brakuje imprez z dużą ilością biegu
Za nieco ponad miesiąc MP w Szczekocinach
Trenujemy dalej !!!!
Wyniki: https://www.wkmasterscyclocross.be/source/results-2019/Result%20M40-44.pdf?fbclid=IwAR3S7_Evq3onttZxL5CQMJFp3pNR2pthj_oegjcvRIAnaJbyU0UoWnnpcS0
utworzone przez Adam Ostrowski | sie 3, 2018 | Wyścigi
Mistrzostwa Polski XC w Mrągowie były moją imprezą docelową w tym sezonie. I choć ścigam się głównie w maratonach MTB, wyścig ten spędzał mi sen z powiek za sprawą nieudanych Mistrzostw w zeszłym roku na Kazurce, gdzie na treningu zaliczając upadek wyeliminowałam sama siebie z walki o medal.
Dlatego w tym roku nastawienie na ten start było bardziej bojowe niż kiedykolwiek bez zbędnej presji. Trasa w Mrągowie do technicznych z pewnością nie należała. Kilka dropów, kładki, niezbyt udany rockgarden, którego pokonanie trwało tyle samo, co bezpieczniejszy chicken line. Jednakże ilość sztywnych podjazdów na każdej rundzie była zabójcza dla każdego zawodnika, o palącym słońcu na odkrytym stoku nie wspominając.
Podsumowując trasę: technicznie do przejechania dla każdego, fizycznie bardzo, bardzo ciężka. Rywalizacja i ilość zawodniczek w kategorii Cyklosport Kobiet nie powala na kolana, wystarczyło po prostu przejechać trasę, by zdobyć medal, ale nie przyjechałam do Mrągowa, żeby zadowolić się po prostu jakimś tam medalem. Rywalkę miałam i to mocną – triathlonistka Top10, 4 zawodniczka Mistrzostw Europy, więc wyścig ten to nie była lekka przeprawa. Od startu zrobiłam małą przewagę 40-50m i całą pierwszą rundę jechała tuż za mną. Miałam jednak tę przewagę, że zaczęłam swoim tempem bez szarpania, żeby sprawdzić z kim mam do czynienia, choć nie powiem, postraszyła mnie trochę. Na drugiej rundzie podkręciłam tempo i odjechałam mocniej, a rywalka zaczęła płacić za mocne tempo na pierwszej rundzie. I tak z rundy na rundy przewaga się powiększała, ja jednak profilaktycznie nie odpuszczałam, bo nigdy nie wiadomo Jechałam swoje, wiedziałam o co walczę, choć nogi były coraz słabsze, podjazdy dawały mocno popalić. Ostatnią rundę, wiedząc jak dużą mam przewagę, przejechałam już spokojniej, a mimo wszystko na prawdę już bolało. Po ponad godzinnej walce dojechałam szczęśliwie do mety zdobywając Mistrzostwo Polski XC w kat.Cyklosport Kobiet.
Dla mnie duża radość, bo koszulka zdobyta ciężką pracą, ale przede wszystkim to był dobry trening i cenne doświadczenie.
utworzone przez Adam Ostrowski | lip 14, 2018 | Wyścigi
TROPHY na ¾ …zwycięskie
Wykorzystując znany slogan reklamowy można powiedzieć tak: za wiele kolarskich rzeczy można zapłacić kartą – wygrać, choćby kategorię, na Beskidy MTB Trophy – BEZCENNE.
W ostatnich 4 latach to była moja trzecia etapówka „u Golonki”. W ubiegłym roku dramatyczne sprawy rodzinne „zdjęły” mnie z listy startowej na 3 dni przed imprezą. Miałem z Trophy swoje rachunki do wyrównania. Ale miałem i ambicje. W pierwszym starcie w 2015 r. do końca walczyłem o podium w kategorii. Przegrałem na ostatnim etapie …i to z kretesem. Pozostało najgorsze z możliwych miejsc – czwarte. Na pocieszenie było wysokie miejsce w OPEN (76). Wysokie jak na mazowieckiego, nizinnego kolarza górskiego 😉
Plan na ten rok był ambitny – podium w kategorii i mocno zbliżyć się do „60” w OPEN. Miałem świadomość, że taki plan, nawet u „PROFI” to igranie z losem. Choroby, obciążenie pracą, rywale „odpalą” i trzeba przełknąć gorycz porażki. Z drugiej strony to nasze amatorskie ściganie to zabawa. Zabawa droga i wymagająca dyscypliny, czasami wyrzeczeń. Ale zabawa, czyli coś co ma nam dać radość, wytchnienie od codzienności, energię do innych spraw. Jednak jak w tym amatorskim peletonie zaczyna się „coś” osiągać pojawia się naturalna, tak myślę, chęć by to „coś” było znaczące. I taki był ten mój cel na tegoroczne Trophy.
Znam swoje możliwości, dwukrotnie przejechałem trasę tej etapówki. Wiedziałem czego się spodziewać i co ja mogę zrobić. No to jedziemy Wysocki …powiedziałem do siebie i ruszyłem na start.
W tej naszej zabawie jest bardzo wiele rzeczy, o które trzeba zadbać, bo one decydują o tym jak nam pójdzie. Na Trophy jak nie masz prawa stawać na początku (pierwsza „60” z ub. roku) trzeba być blisko za nimi. To za nimi w moim przypadku to mój level. Dwa lata temu ustawiłem się daleko i przez pierwsze 6-7 km zużyłem sporo sił by dojechać do swojego „levela”. W tym roku od razu starałem się stanąć blisko za „mocarzami”. Pomógł kolega grupy AdiOstry. Dzięki Marcin.
I mogłem, jak to mawia Adam, jechać swoje. To jechałem. Nie podpalałem się, gdy część osób parła do przodu na pierwszym podjeździe. Za kilka kilometrów sporo z nich spłynęło.
Pierwszy etap przejechałem ostrożniej w porównaniu do lat poprzednich. Czułem się niezwykle mocno i kilka razy „wstrzymałem wodze” by nie szarżować i zostawić coś na kolejne dni. Mocy dodawała świadomość, że znani mi rywale są za mną. A gdzie nieznani?? Na mecie okazało się, że też byli za mną. Trzy razy patrzyłem na zapis wyników „M5/1 WYSOCKI, Sławomir PATNET Team” myśląc, że stary człowiek kiepsko widzi. Widział dobrze. Wspaniałe uczucie przemieszane z niepokojem …jak to teraz utrzymać? Nigdy nie byłem w takiej sytuacji. To i nawyków brak.
Adam pomógł ☺ Uspokoił i zadysponował …jechać swoje. To pojechałem mocno drugi, najdłuższy etap. Podczas niego były „dwie pogody”. Przez pierwsze 2 h ciepło, choć wokół mruczały burze. Dopadły nas. Solidna ulewa przez kilkanaście minut, podjazdy i strumienie spływającej wody, które przestawiały rower. Potem znowu wjechaliśmy w suchą strefę. Dałem radę. A co najważniejsze nie było żadnych upadków, a kilka zjazdów było takich, że robiło mi się mokro …nie tylko od deszczu. Było dobrze do ok. 7 km przed metą. Wtedy główny rywal dojechał do mnie po kolejnym zjeździe. Jeszcze na podjeździe jechałem 10-15 m za nim. Ale ostatnie 5 km to nieustanny zjazd i rywal popłynął a ja?? No cóż, w porównaniu do niego turlałem się w dół. Wyprzedził mnie o 2’ i zdobył niewielką przewagę w generalce. I nie ma nic do rzeczy, że jeździ na fullu, że przed laty startował w zawodach downhillowych. Mam sporo kolarskich minusów. Zjazdy są tym największym. Tyle razy już robiłem przewagę na podjazdach, traciłem na zjazdach. Powiedzieć, że słabo zjeżdżam to i tak komplement. A i tak jest lepiej niż 5-6 lat temu. Na Trophy, poza dwoma małymi fragmentami b. technicznych kawałków zjechałem w siodle całość. Ale za wolno.
No cóż trzeba jechać dalej. Przejrzałem charakterystykę III etapu. Postanowiłem pojechać bardzo mocno do 20 km bo jest sporo podjazdów. Potem jest bardzo interwałowy, trudny techniczny odcinek przez 10 km. Czyli zdobyć przewagę i utrzymać po 20 km. I będzie dobrze. I było. Mam w swoim slangu takie określenia: „jazda do przodu”, gdy idzie dobrze, trzymam tempo, przyspieszam. „Jazda do tyłu”, gdy równie dobrze mógłbym stanąć w miejscu, bo efekt jest taki sam: wyprzedzają mnie.
Teraz było tylko „do przodu”. Dużo pomógł mi na szutrowych i asfaltowych zjazdach Marcin z grupy AdiOstry. Jechałem za nim jak po sznurku, znacznie przekraczając swój próg możliwej szybkości. Sam nie byłbym w stanie tak się napędzić.
Meta …nerwowe oczekiwanie na rywala. Kiedy minęła minuta wiedziałem, że wychodzę na prowadzenie, bo miałem poprzednio 30” straty. A mijały kolejne minuty. I nazbierało się ich prawie 11. Rewelacja… Euforia i znowu niepokój …Nie zmarnuj tego chłopie!
Wieczorem wymiana zdań z Adamem. Chyba Fb musiał dostawić dodatkowy serwer na naszą korespondencję 😉 Nie będę ukrywał. Był niepokój, obawy. Adam uspokajał. Ma być fun, wyścig masz rozliczony, ale nerwy były. Do historii przechodzą tylko zwycięzcy! Chciałem nim być! Obawy wzrosły, gdy poranek przywitał nas solidnym deszczem, po deszczowej nocy. I padało, i padało …. Ci co obserwowali Trophy wiedzą. Skończyło się odwołaniem etapu. Czyli wyszło mi takie ¾ Trophy. Ale najważniejsze, że zwycięskie!!!!
I co teraz? Zobaczymy na koniec sezonu. W amatorskie ściganie na rowerach MTB bawię się już prawie 10 lat. Wygrałem sporo wyścigów. Dla jasności, w swojej kategorii ☺ Na 1m OPEN to ja za stary byłem i jestem. Choć nie zawsze na czele są tylko młodzi metryką. W tegorocznym Trophy w klasyfikacji OPEN na dystansie MEGA na miejscach 4,5 i 6 byli zawodnicy z kategorii M4. Czyli tak na oko pewnie z min. 10 lat młodsi ode mnie. Ale gdy ja miałem tyle lat dopiero zaczynałem zabawę z MTB.
Od tego czasu zmieniło się dużo. Bardzo dużo. Mam własny wskaźnik tej zmiany. Gdyby 5-6 lat temu zrobić badania wśród pierwszej „100” jakiegoś popularnego cyklu MTB zapewne okazałoby się, że max 15-20 zawodników prowadzi regularne treningi, ma profesjonalne plany treningowe o opiekę trenera. Dziś te proporcje są, moim zdaniem, odwrotne. W tej „100” byłoby max 15-20 zawodników, którzy tego nie robią. Do tego doszedł wyścig zbrojeń, przy którym ten pomiędzy ZSRR a USA w czasach zimnej wojny to „pikuś”. Oczywiście tu działają klasyczne prawa rynku. Rośnie grupa klientów to i oferta coraz bogatsza. Sklepów, usług, itp.
I na koniec parę zdań o samym Trophy z punktu widzenia organizacji, tras, itp. Od lat wyścig reklamowany jest jako jedna z, a może tylko jedyna (??) tak trudna etapówka w Ueuropie. Głównie chodzi o dziewicze ścieżki w górach, trasy wymagające nie tylko siły na szutrowym, szerokim podjeździe/zjeździe, ale i techniki jazdy tam gdzie inni z trudem wchodzą/schodzą. I w dużym stopniu nadal tak jest. Choć w tym roku ilość km asfaltowych, betonowych, szczególnie na I etapie, była bardzo duża jak na wyścig MTB. Jasne, duża część to podjazdy i to nie to samo co mazowiecki płaski asfalt. Ale … stoi w Race Booku imprezy core MTB. Było tego core dużo. Rozumiem, że następują naturalne procesy. I to co rok temu było szutrem, teraz jest co najmniej betonem, z „ulubionymi” przez wszystkich „betonowymi płytami gofrowymi”. A sama organizacja …No cóż sporo osób zwracało uwagę na swoiste wyizolowanie imprezy ze środowiska lokalnego. Nie przepadam za tymi przemówieniami, zachętami lokalnych włodarzy do ścigania, ale to też pokazuje jak mocna impreza tkwi w środowisku. W Trophy poza spikerką przedstawiciela organizatora …cicho. Tzw. miasteczko zawodów nie skrzy się od barw namiotów i stoisk różnych firm. Ktoś powie. To nie jarmark, kiermasz, itd. Jasne. Ale to buduje rangę imprezy i dodaje zawodnikom poczucia, że uczestniczą w czymś na czym zależy nie tylko im samym i organizatorowi. Takim widocznym, żywym dowodem tej namacalnej różnicy są zdjęcia z dekoracji. Z jednej strony, na jednym z popularnych mazowieckich cykli na podium są uczestnicy, obok sporo osób z organizatorów, „oficjele”, jest kolorowo i tłumnie. Nie będę opisywał jak było na Trophy. Zobaczcie fotografie. Jest różnica ….I choć zwycięskie dla mnie tak ogólnie tegoroczne Trophy było, pod różnymi względami, właśnie na ¾.
utworzone przez Adam Ostrowski | lip 12, 2017 | Wyścigi
Prawie dwa tygodnie mijają od Bike Adventure 2017
Kilka moich spostrzeżeń z pozycji trenera i zawodnika.
Przejechałem dwie etapówki w tym roku tj. Beskidy MTB Trophy na dystansie mega (17open i 5 kat) i Bike Adventure ale tym razem w roli trochę innej bo zarówno trenera ale też zawodnika i partnera z pary z Kasią. Wybraliśmy dystans PRO. Dla mnie znane tereny bo wielokrotnie tam się ścigałem natomiast dla Kasi to było coś nowego po maratonach i wyścigach w centralnej Polsce. Spora dawka przewyższenia i co najważniejsze to techniczne zjazdy, których było naprawdę sporo.
Pierwszy raz dla mnie jechany wyścig spokojnie z pełną kontrolą i pomocą swojej zawodniczce. Momentami cieżko bo noga naprawdę dobrze kręciła i mógłbym walczyć o podium w kategorii ale cel był inny więc wszystko podporządkowane na ukończenie całego wyścigu przez Kasie. Udało się i wielkie brawa dla Kasi !!!!
W liczbach wyglądało tak :
Wykres PMC
4 etapy, 226km, 6800m w górę,
15h56min, TSS 1188 , 9h 22min w 4 strefie
Na wykresie pięknie widać wzrost CTL(niebieski wykres) i jednocześnie spadek TSB (żółty wykres-zmęczenia ) osiągający wartość -83
Dla mnie jako trenera świetny moment na obserwowanie wyścigu od środka na pozycji na której normalnie nie jeżdzę. Kontakt z innymi zawodnikami, atmosfera i możliwość dopingowania i mobilizowanie swojej podopiecznej cały czas. Możliwość korekty na bieżąco w trakcie wyścigu, w tracie rozgrzewki i regeneracji.
Rewelacja!!!
Dodatkowo obecność na wyścigu Magdy z Dietetyka w praktyce, która zajmuje się żywieniem i przygotowaniem pod kątem startowym i postartowym, dała możliowść optymalnego przygotowania diety i suplementacji.
Wszystko przejechane z energią, bez spadków mocy, bez problemów żołądkowych. To poza przygotowaniem kondycyjnym niesłychanie ważny aspekt, na który wielu zawodników nie do końca zwraca uwagę. Dziękuję Magda za wszystko.
Napewno spytacie o suplementację. Oczywiście tak ale specjalnie o niej pisze na końcu bo jest to dodatkowy element, który wpływa na naszą formę i poziom sportowy. W pierwszej kolejności zdrowy organizm, odpowiednie i racjonalne żywienie, trening i na końcu dobrze dobrana suplementacja. My korzystamy z produktów Agisko i PowerGym. Dziękuję Mateusz za mega kontakt i expresową dostawę zamawianych produktów.
Sezon w pełni. Niebawem MP W XCO w stolicy. Powodzenia i do zobaczenia na kolejnych wyścigach
Najnowsze komentarze